W sprawie antypolskich ataków na Ukrainie.

Oświadczenie

w sprawie antypolskich ataków na Ukrainie.

W ostatnim czasie na Ukrainie coraz częściej dochodzi do antypolskich ataków. Na początku 2017 roku dokonano tam profanacji cmentarza w Bykowni pod Kijowem, gdzie spoczywają szczątki polskich żołnierzy zamordowanych w 1940 roku przez NKWD. Zdewastowano również polską nekropolię w Podkamieniu w obwodzie lwowskim, gdzie na tablicach i krzyżu, upamiętniających ofiary zbrodni ludobójstwa dokonanej przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA), namalowano napisy „Śmierć Lachom” i swastykę. W podobny sposób sprofanowano we Lwowie monument profesorów lwowskich zabitych przez Niemców w 1941 roku. Dwukrotnie zniszczono pomnik Polaków pomordowanych w 1944 roku przez zbrodniarzy z SS Galizien w Hucie Pieniackiej. W styczniu wysadzono go przy pomocy materiałów wybuchowych, a w marcu, w niedługi czas po odnowieniu, został ponownie zdewastowany. Na symbolicznym krzyżu namalowano swastykę i tryzub, a na stojących obok tablicach z nazwiskami ofiar umieszczono napisy: „Śmierć Lachom” i „Precz z Ukrainy”. Wymienione akty barbarzyństwa były jednak tylko wstępem do bezprecedensowego ataku na polski konsulat w Łucku, który pod koniec marca został ostrzelany z granatnika. Podobne ataki terrorystyczne wymierzone w placówki dyplomatyczne, będące przecież pod szczególną ochroną, zdarzają się tylko w rejonach ogarniętych wojną lub w krajach, które trudno uznać za cywilizowane. Poza tym nie był to odosobniony incydent, ponieważ miesiąc wcześniej „nieznani sprawcy” obrzucili pojemnikami z czerwoną farbą siedzibę polskiego konsulatu we Lwowie, a na parkanie wymalowali napis: „Nasza ziemia”. W dniu 30 maja podpalono także polską szkołę w Mościskach.

Przedstawione tu haniebne czyny noszą znamiona zorganizowanej akcji, której wspólnym mianownikiem jest uderzenie w obiekty symbolizujące Państwo Polskie lub będące świadectwem polskości Kresów Południowo-Wschodnich, należących niegdyś do Rzeczypospolitej. Znamienne są także reakcje ukraińskich władz na te karygodne przejawy agresji. Ukraińcy bowiem, poza przekazywaniem Polakom wyrazów ubolewania, starają się przerzucić odpowiedzialność na „stronę trzecią”, czyli Rosję, która, ich zdaniem, za pomocą swoich służb specjalnych, dąży do wywołania konfliktu między naszymi państwami. Podobna narracja płynie również ze strony polskich polityków, zarówno z partii rządzącej, jak i z ugrupowań opozycyjnych, które widzą w tym inspirację, a nawet sprawstwo rosyjskie. Jednak, pomimo zgodnej wersji głoszonej przez oficjalne czynniki polityczne, sprawa narastającej fali antypolskich ataków na Ukrainie budzi wiele wątpliwości. Najważniejszą kwestią pozostaje schwytanie i ukaranie ich wykonawców. Nie można się bowiem zadowolić tłumaczeniem ukraińskich władz, że za wszystkim stoją Rosjanie, ponieważ na to, jak dotychczas, nie przedstawiono żadnych przekonywujących dowodów. Nikogo nie aresztowano, a winę przypisuje się bezustannie „nieznanym sprawcom”. Wywołuje to uzasadnione wątpliwości, co do szczerości intencji strony ukraińskiej, która, albo ukrywa prawdziwych sprawców, bo ich ujawnienie mogłoby zaszkodzić relacjom polsko-ukraińskim, albo też nie jest w stanie ich wykryć, co wskazywałoby na zatrważający rozkład tamtejszych instytucji państwowych, które nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa i porządku na swoim terytorium.

Fakty są zaś takie, że na Ukrainie rozwija się żywiołowo banderyzm, który staje się fundamentem ukraińskiej tożsamości narodowej, co jest efektem wychowywania przez wiele lat młodzieży w duchu szowinizmu i polonofobii. Widocznym tego przejawem są marsze i obchody urządzane cyklicznie ku czci zbrodniarzy z UPA oraz swoisty kult Stepana Bandery, który przeniknął już do szerokich kręgów ukraińskiego społeczeństwa, czego dowodem są liczne pomniki stawiane upowcom. Postawy wrogości wobec Polaków wzmacniane są przez prowokacyjne zachowania ukraińskich polityków, którzy nie dość, że nie przejawiają jakiejkolwiek woli rozliczenia się ze zbrodniczą przeszłością swoich przodków, to jeszcze zaostrzają sytuację uchwalając w parlamencie ustawy gloryfikujące banderowców i grożące sankcjami karnymi za podważanie ich „bohaterstwa”. Do pogorszenia wzajemnych relacji przyczynia się także działalność Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, który, po usunięciu postawionego nielegalnie w 1994 roku pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu, wstrzymał stronie polskiej pozwolenie na prowadzenie prac poszukiwawczych, ekshumacyjnych i porządkowych na Ukrainie, gdzie znajdują się miejsca pochówku Polaków, będących ofiarami stalinowskich represji i ukraińskiego ludobójstwa. Ukraińcy grożą także wstrzymaniem legalizacji polskich miejsc pamięci na terenie ich kraju. Ta skandaliczna decyzja wpisuje się w cały ciąg antypolskich prowokacji, których przykładem jest zawieszenie na parkanie naszej ambasady w Kijowie portretu Stepana Bandery przez aktywistów nacjonalistycznej organizacji Czarny Komitet. A także uczczenie na posiedzeniu Rady Najwyższej Ukrainy rocznicy śmierci Romana Szuchewycza – dowódcy UPA i kata Polaków, którego syn Jurij, będący deputowanym do parlamentu, bezczelnie oświadczył, że Polska nie ma prawa mówić Ukrainie kogo należy uważać za bohatera oraz że jest gotów „plunąć Polakom w mordę”. Nie można się więc dziwić, że w tak nienawistnej atmosferze, zachęcającej wręcz do odwetu na Polakach, mnożą się bandyckie ataki na polskie obiekty i instytucje.

Sytuację pogarsza też aktywność bardzo wpływowego ukraińskiego lobby w Polsce, na które składają się już nie tylko działające w naszym kraju organizacje ukraińskiej mniejszości, ale także zastępy zaślepionych polskich polityków, dziennikarzy i celebrytów. Wykazywana przez nich bezrefleksyjna postawa filoukraińska oraz głoszone fałszywe tezy o rzekomo pogłębiającym się „braterstwie” z Ukraińcami, zamiast prowadzić do zbliżenia między naszymi narodami, wywołują coraz większe antagonizmy. Ukraińcom trudno się dziwić, że starają się przedstawiać swój kraj w jak najlepszych barwach, zwłaszcza, że aspirują do Unii Europejskiej i NATO, ale uległość polskich władz wobec żądań strony ukraińskiej, to powód do wstydu. Polscy politycy pomagali Ukraińcom podczas „pomarańczowej rewolucji”, jeździli tłumnie na kijowski Majdan, wspierają ich hojnie pieniędzmi polskich podatników i nie zważając na koszty forsują ukraińskie interesy na arenie międzynarodowej. W zamian za to, Ukraińcy bezustannie plują nam w twarz! Doszło już nawet do tego, że strona ukraińska decydowała o tym, jak polski parlament ma uczcić ofiary ludobójstwa dokonanego przez UPA. W tej kwestii pod koniec czerwca 2016 roku, przed zaplanowaną debatą w Sejmie, marszałek Marek Kuchciński paktował w Truskawcu koło Lwowa z przedstawicielami ukraińskiego parlamentu, w tym ze wspomnianym już Jurijem Szuchewyczem. Ukraińcy głosząc hasło: „Nasz kraj – nasi bohaterowie!”, z oburzeniem reagują na próby zwrócenia im uwagi, że bezwstydnie gloryfikując zbrodniarzy z UPA szkodzą swojej narodowej sprawie. Jednocześnie wywierają presję na polskich polityków, aby odstąpili od godnego upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa. Warto też zwrócić uwagę na symboliczną, wręcz złowieszczą dla Polaków wymowę miejsca corocznych spotkań polityków PiS z ukraińskimi parlamentarzystami. W 1931 roku w Truskawcu został zamordowany przez ukraińskich terrorystów Tadeusz Hołówko, jeden z najbliższych współpracowników marszałka Józefa Piłsudskiego i gorący orędownik ugody polsko-ukraińskiej. Nie był on jedynym Polakiem, który w okresie międzywojennym zapłacił najwyższą cenę za zbyt idealistyczne podejście do zagadnienia stosunków polsko-ukraińskich. Od kul zamachowców z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów ginęli także Ukraińcy opowiadający się za współpracą z Polakami, czego przykładem jest zamordowanie w 1934 roku Iwana Babija, dyrektora ukraińskiego gimnazjum we Lwowie. Tragiczne dzieje naszych wzajemnych relacji, powinny być dla wszystkich przestrogą, zwłaszcza, że nie brak obecnie dowodów na to, iż Ukraińcy bezwzględnie wykorzystują naiwność polskich decydentów i bezczelnie narzucają im swój punkt widzenia w różnych kwestiach.

Dlatego Liga Obrony Suwerenności domaga się zrewidowania dotychczasowej błędnej polityki polskiego rządu wobec Ukrainy, która może być w dłuższej perspektywie zagrożeniem dla naszego narodowego bezpieczeństwa. Domagamy się zdecydowanego potępienia gloryfikacji ukraińskich formacji odpowiedzialnych za zbrodnie ludobójstwa oraz ścigania osób propagujących banderyzm na równi z innymi totalitarnymi ideologiami. Nie można bowiem tolerować szerzącego się na Ukrainie kultu dla zbrodniarzy z UPA, a tym bardziej zezwalać na stawianie takim zwyrodnialcom pomników na polskiej ziemi. Uległość polskich władz wobec ukraińskich szowinistów zachęca ich jedynie do kolejnych ataków i prowokacji. Niedopuszczalne są również naciski ze strony Kijowa, zmierzające do uniemożliwienia godnego upamiętnienia ukraińskiego ludobójstwa oraz czyniące z polskich ofiar zakładników w politycznej grze prowadzonej przez Ukraińców. Państwo Polskie nie może pod żadnym pozorem negocjować z Ukraińcami kwestii uhonorowania naszych rodaków oraz potępienia sprawców ich okrutnej śmierci, ponieważ jest to wyłącznie naszą sprawą wewnętrzną, w którą nie mają oni prawa ingerować.

Liga Obrony Suwerenności popiera stanowisko polskiego Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, który zdecydowanie odrzucił żądania Ukraińców dotyczące odtworzenia w pierwotnej formie pomnika UPA w Hruszowicach oraz stanowczo sprzeciwia się gloryfikacji formacji odpowiedzialnych za masowe zbrodnie na ludności cywilnej, której „służy część nielegalnych ukraińskich miejsc pamięci w Polsce”.

Liga Obrony Suwerenności przyjęła również z rozczarowaniem decyzję Prezydenta Andrzeja Dudy, który odmówił objęcia patronatem honorowym Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa Obywateli Polskich na Kresach II RP obchodzonego w dniach 8-9 lipca 2017 roku. W naszej opinii jest to nieusprawiedliwiony przejaw lekceważenia szlachetnych inicjatyw podejmowanych przez środowiska kresowe i patriotyczne, które miały prawo liczyć na to, że po wielu latach okazywanej im pogardy, ze strony poprzednich lokatorów Pałacu Namiestnikowskiego, znajdą wreszcie w osobie Prezydenta Rzeczypospolitej rzecznika swoich słusznych postulatów. Tym bardziej, że obecna głowa państwa zawdzięcza swój wybór, w znacznej mierze, poparciu udzielonemu przez wspomniane środowiska. Potępiamy również przejawy ohydnej propagandy pomawiającej szczerych patriotów i ludzi dobrej woli dążących do godnego upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa, o to, że są jakoby „ruskimi agentami” lub „pożytecznymi idiotami”. Naszym zdaniem są to nieuczciwe i plugawe pomówienia, które nie dość, że nie znajdują potwierdzenia w faktach, to jeszcze coraz częściej wygłaszane są przez państwowych dygnitarzy.

Liga Obrony Suwerenności uważa, że Ukraińcy swoimi antypolskimi wystąpieniami dostarczają wystarczających argumentów do zweryfikowania stanowiska względem ich państwa. Widać coraz wyraźniej, że polityka tzw. strategicznego partnerstwa i uległości wobec Ukrainy uprawiana przez polskie rządy była błędem oraz że nie warto bezwarunkowo opowiadać się po ich stronie, narażając tym samym własne interesy narodowe. Ukraina bardziej potrzebuje pomocy od Polski, niż Polska od Ukrainy. Czas więc na otrzeźwienie, tak polskich, jak i ukraińskich polityków. Nie można bowiem dłużej tolerować sytuacji, gdy Polska, w zamian za bezwarunkowe poparcie dla interesów Ukrainy, doznaje samych upokorzeń w relacjach z tym krajem, a polscy politycy „chowają głowy w piasek”, zamiast zdecydowanie formułować nasze postulaty. Dlatego Liga Obrony Suwerenności domaga się wywarcia skutecznej presji na oficjalne czynniki ukraińskie, celem uzyskania z ich strony zdecydowanego potępienia szerzącego się na Ukrainie kultu zbrodniarzy z UPA oraz zapewnienia skutecznej ochrony polskim instytucjom i obiektom znajdującym się na terenie tego państwa, a także zagwarantowania bezpieczeństwa mieszkającym tam Polakom.

Gdańsk, dn. 11 lipca 2017 roku.

Przewodniczący

Ligi Obrony Suwerenności

                                                                                                                    Wojciech Podjacki

W sprawie godnego upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej.

O Ś W I A D C Z E N I E

w sprawie godnego upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa

na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej.

11 lipca 1943 roku krwiożercze bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) dokonały jednoczesnego ataku na prawie 100 polskich miejscowości na Wołyniu, co było kulminacją zaplanowanej z zimną krwią zbrodni, mającej na celu unicestwienie wszelkich śladów polskości na południowo-wschodnich terenach Rzeczypospolitej. Ukraińscy oprawcy, z okrzykiem „śmierć Lachom”, wymordowali w bestialski sposób tysiące niewinnych i bezbronnych ludzi, co dowodzi ich ogromnego okrucieństwa i zdziczenia, które można porównać jedynie z postępowaniem najbardziej prymitywnych barbarzyńców. Mordowano mężczyzn, kobiety i dzieci, bez względu na wiek. Zabijano nie tylko Polaków, ale także ich ukraińskich małżonków. W rzeziach ginęli również Żydzi, Ormianie, Czesi oraz przedstawiciele innych mniejszości narodowych, a także Ukraińcy starający się pomóc ofiarom. Majątek pomordowanych rabowano, palono też zaatakowane polskie wsie, aby uniemożliwić ponowne osiedlenie się ludności. W wyniku prowadzonego konsekwentnie ludobójstwa, w latach 1939-1945 i jeszcze długo po zakończeniu II wojny światowej, Ukraińcy zamordowali ponad 100 tys. obywateli II Rzeczypospolitej. Ich dokładna liczba do dziś nie jest znana, a wielu z nich wciąż nie doczekało się godnego pochówku i upamiętnienia. Przerażającym jest to, że tych ohydnych zbrodni dokonywali najczęściej ukraińscy sąsiedzi, którzy żyjącym wśród nich Polakom odpłacili okrucieństwem i pożogą za to, że przynieśli na kresowe ziemie kaganek oświaty i nowoczesne formy gospodarowania. Banderowski holokaust, którego głównym motywem było dążenie do wyrzucenia „Lachów za San”, doprowadził do tego, że Kresy Wschodnie spłynęły polską krwią, a oprawcy utuczyli się na zrabowanym majątku ofiar. Jednak pomimo wielkiej determinacji owładniętych zbrodniczą ideologią i zarażonych chorą zawiścią siepaczy, nie udało im się całkowicie zatrzeć świadectwa polskości kresowych ziem, gdzie nawet obecnie „każdy kamień mówi po polsku”.

Rodziny pomordowanych, jak również ogół Kresowiaków i patriotów, od wielu lat domagają się godnego uczczenia i upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa. Dotychczas jednak ta szczytna inicjatywa przegrywała w konfrontacji z polityką rządzących Polską ugrupowań, które, bezrefleksyjnie wspierając Ukrainę i ulegając wpływowemu w naszym kraju lobby ukraińskiemu, odrzucały możliwość odpowiedniego zadośćuczynienia tym słusznym postulatom. Polscy politycy, w imię fałszywie pojętej „przyjaźni” z Ukrainą, przymykają oczy na szerzący się u naszych wschodnich sąsiadów banderyzm i kult morderców z UPA, który również coraz częściej daje o sobie znać w Polsce, gdzie lokalne społeczności ukraińskie stawiają pomniki naszym oprawcom i dokonują licznych antypolskich prowokacji. Haniebną i godną potępienia jest także działalność tych polityków, którzy usiłują uniemożliwić sprawiedliwe rozliczenie banderowskich zbrodni i próbują relatywizować to ludobójstwo w imię „dobrych” stosunków z Ukrainą.

Polskie władze dotychczas umywały ręce od potrzeby godnego uczczenia pamięci mieszkańców Kresów Wschodnich pomordowanych przez ukraińskich zbrodniarzy. Dlatego, gdy rządy w Polsce sprawuje obóz polityczny mieniący się patriotycznym, Liga Obrony Suwerenności domaga się pełnego zadośćuczynienia ofiarom tej strasznej zbrodni. Domagamy się, aby uchwalono 11 lipca Dniem Pamięci Pomordowanych podczas ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej. Uważamy także, że nie można poprzestać na uchwale oddającej hołd ofiarom, a Sejm powinien wydać specjalną ustawę potępiającą ukraińskich zbrodniarzy i umożliwiającą zwalczanie rozprzestrzeniającego się banderyzmu, podobnie jak to ma miejsce w przypadku nazizmu i komunizmu. Liga Obrony Suwerenności uważa, że prawdziwe partnerstwo z Ukrainą można budować jedynie na fundamencie prawdy, a naszej narodowej godności i poczucia sprawiedliwości nie wolno nikomu poświęcać w imię doraźnych politycznych interesów.

Gdańsk, dn. 6 lipca 2016 roku.

Przewodniczący

Ligi Obrony Suwerenności

Wojciech Podjacki

[Sassy_Social_Share]

W sprawie gloryfikacji ukraińskich nacjonalistów.

O Ś W I A D C Z E N I E

w sprawie gloryfikacji ukraińskich nacjonalistów.

Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami wielkich zmian politycznych na Ukrainie. Pomimo wielu zaszłości historycznych Polacy wsparli Ukraińców w ich dążeniach do uwolnienia się spod wpływów rosyjskich, udzielając im dużego wsparcia moralnego i materialnego podczas kolejnej ukraińskiej „rewolucji”. Włodarze naszego kraju nie bacząc na gorzkie dla nas następstwa „pomarańczowej rewolucji” z 2004 roku, uwierzyli, że tym razem obalenie prorosyjskich władz Ukrainy doprowadzi do ustanowienia rządów ludzi rozsądnych i otwartych na uznanie prawdy o tragicznych wydarzeniach z naszej wspólnej historii. Niestety po raz kolejny nadzieje te zostały zawiedzione.

Ukraina stała się w wyniku wojny i ogromnego rozwoju patologii w życiu społeczno-gospodarczym najbiedniejszym państwem w Europie. Jednak pomimo wyjątkowo skomplikowanej sytuacji wewnętrznej i narastającego zagrożenia ze strony Rosji, naszych wschodnich sąsiadów wciąż stać na niezwykle kosztowne gesty. Przykładem może być wydarzenie, które miało miejsce podczas kwietniowej wizyty na Ukrainie prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, gdy niemal natychmiast po zakończeniu jego przemówienia, pełnego ciepłych słów dla Ukraińców, a gorzkich dla Polaków, ukraiński parlament uchwalił ustawę gloryfikującą działalność Ukraińskiej Powstańczej Armii, która, jak powszechnie wiadomo, dokonała ludobójstwa na ponad 100 tys. obywateli II Rzeczypospolitej. Fakt ten symbolicznie pokazuje, jak nasi wschodni sąsiedzi rozumieją „przyjaźń” polsko-ukraińską. Niestety dla nich jest ona jednostronna i fałszywa. Z jednej strony ukraińscy przywódcy z chęcią przyjmują 100 mln euro wypłaconych z kieszeni polskiego podatnika, także tego, któremu udało się przeżyć wołyńskie ludobójstwo. Z drugiej zaś zupełnie nie szanują naszych uczuć i godności. Przegłosowanie w dniu wizyty polskiego prezydenta ustawy gloryfikującej zbrodniarzy mordujących polskie kobiety i dzieci oraz kolaborujących z III Rzeszą, należy traktować nie tylko jako nieprzyjazny gest, ale także jako świadomą prowokację i obrazę Polski. Tak pojmowana „przyjaźń” polsko-ukraińska sprowadza się więc do tego, że nasz kraj ma Ukrainie służyć wszelką pomocą, ta zaś odpłaca się nam za przyjazne gesty budową kolejnych pomników morderców z UPA i otaczaniem nieuzasadnioną czcią zbrodniarzy. Kolejnym przykładem niewłaściwej polityki polskich władz względem Ukraińców, było mianowanie Konsulem Generalnym Ukrainy w Lublinie – Wasyla Pawluka, działacza neobanderowskiej partii „Swoboda”. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowało kandydaturę człowieka, który, będąc wcześniej sekretarzem Lwowskiej Rady Obwodowej, wsławił się wieloma działaniami o charakterze antypolskim.

Przytoczone fakty wskazują na to, że hańbiące Polskę przemówienie Bronisława Komorowskiego w Kijowie nie było przypadkowe, gdyż cała rządząca Polską kasta sprzyja ruchom antypolskim i działa na szkodę naszego narodu. Dlatego Liga Obrony Suwerenności domaga się od polskiego rządu zaprzestania zakłamywania historii Polski, w imię niewłaściwie pojmowanej poprawności politycznej. Domagamy się także ułożenia relacji z Ukrainą na fundamencie prawdy oraz zaniechania tworzenia fałszywego mitu o „przyjaźni” polsko-ukraińskiej, który bez rozliczeń historycznych szkodzi tylko stosunkom dwustronnym. Wzywamy ponadto Ukraińców do zaniechania działań kultywujących pamięć ludzi mających na sumieniu wiele tysięcy ludzkich istnień, gdyż faktycznie blokuje to możliwość ułożenia między naszymi krajami dobrych i szczerych relacji, opartych na prawdzie i wzajemnym szacunku.

Gdańsk, dn. 10 lipca 2015 roku.

Przewodniczący

Ligi Obrony Suwerenności

Wojciech Podjacki

[Sassy_Social_Share]

W związku z 70. rocznicą ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskich Kresów Wschodnich.

O Ś W I A D C Z E N I E

w związku z 70. rocznicą ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów

na ludności polskich Kresów Wschodnich.

11 lipca 2013 roku przypada 70. rocznica największej eskalacji mordów, będących częścią ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskich Kresów Wschodnich. Dzień ten ma wymiar symboliczny dla wszystkich Kresowian, a w szczególności dla tych, którym udało się przeżyć masową rzeź, w której mordowani byli w bestialski sposób przedstawiciele wszystkich narodowości zamieszkujących te tereny: Polaków, Żydów, Ormian, Czechów, a także Ukraińców. Jedyną winą zabijanych nie-Ukraińców była ich narodowość i język, którym się posługiwali. Ukraińców zaś mordowano za to, że okazali się być dobrymi ludźmi i chcieli ratować swoich sąsiadów przed torturami i okrutną śmiercią. Często zdarzało się, że opętany nienawiścią ukraiński nacjonalista mordował doskonale znanego mu człowieka, z którym jeszcze do niedawna żył w przyjaźni. Te ponure i krwawe akty barbarzyństwa potwierdzają świadectwa bardzo wielu osób, którym udało się przeżyć to ludobójstwo. Fakt ten przeczy tezom stawianym często przez apologetów Ukraińskiej Powstańczej Armii, według których Polaków mordowali funkcjonariusze NKWD przebrani w mundury UPA.

Zanim jednak nastąpił dzień 11 lipca 1943 roku, miały miejsce setki pojedynczych akcji, w których zabijano Polaków i przedstawicieli innych narodowości zamieszkujących Kresy Wschodnie. Zaczęły się one już we wrześniu 1939 roku, kiedy to ukraińscy nacjonaliści mordowali żołnierzy Wojska Polskiego walczących z niemieckim i sowieckim najeźdźcą. Rada Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów uważała jednak, że te akcje są niewystarczające i niezbyt skuteczne w „oczyszczaniu” terenów Wołynia i Małopolski Wschodniej. Dlatego też na lipiec 1943 roku zaplanowano masową akcję mającą na celu „ostateczne usunięcie wszystkich obcych” z tych ziem, które miały wejść w przyszłości w skład wielkiej i jednolitej narodowo Ukrainy. W ogromnej większości działanie to polegało na bestialskim mordowaniu niewinnych ludzi, w tym kobiet, dzieci i starców. Masowość tej zbrodni, w której śmierć poniosło około 150 tys. osób, jej szczegółowe zaplanowanie, a także motyw usunięcia całych grup etnicznych z zajmowanego przez nie obszaru, w imię zbrodniczej ideologii, całkowicie wyczerpują prawną definicję ludobójstwa.

Kresowianie, ale także wszyscy uczciwi Polacy, są zbulwersowani stanowiskiem kolejnych polskich rządów, które boją się nazwać po imieniu zbrodnię i w imię politycznej poprawności zakłamują fakty historyczne. Dziwią nas także opory polskich polityków wobec ustanowienia dnia 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian. 21 maja 2013 roku delegacja Kresowian przybyła do prezydenckiego doradcy ds. historii i dziedzictwa narodowego, Tomasza Nałęcza. Jednak propozycja zorganizowania wspólnych obchodów rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej została niemalże natychmiast odrzucona, a po ujawnieniu ostrej reakcji prezydenckiego ministra, przewodnicząca delegacji usłyszała od niego przez telefon, że on zniszczy Kresowian. Prezydent RP alienuje się od społeczeństwa i woli otaczać się towarzystwem wzajemnej adoracji, na czele którego stoją tacy ludzie jak Tomasz Nałęcz, któremu widocznie nie zależy na umacnianiu i pielęgnowaniu historycznej pamięci Narodu Polskiego, pomimo pełnienia odpowiadającej temu zadaniu funkcji. Brak potępienia morderców oraz lekceważenie potrzeby pielęgnowania pamięci o ich ofiarach sprawiają, że na Ukrainie historia jest permanentnie zakłamywana. W Polsce również głoszone są coraz częściej fałszywe tezy o tragedii, jaka wydarzyła się przed siedemdziesięciu laty. A warto dodać, że niepotępione zbrodnie mogą się powtórzyć w przyszłości. Ziarno przyszłej tragedii już zostało zasiane, bowiem w ostatnich wyborach na Ukrainie blisko 10% głosów zdobyła szowinistyczna partia „Swoboda”, która wychwala UPA i Dywizję SS „Galizien” nazywając tych zbrodniarzy bohaterami. Ponadto otwarcie nawołuje do korekty obecnych granic, uważając Przemyśl za „ukraińskie miasto, które jak najszybciej powinno wrócić do ukraińskiej macierzy”.

Liga Obrony Suwerenności wzywa polskich parlamentarzystów do wydania oświadczenia w 70. rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, w którym dokonana przed laty zbrodnia zostanie jawnie nazwana ludobójstwem. Apelujemy o porzucenie politycznej poprawności wobec marginalnej części ukraińskiego społeczeństwa, jakim są tamtejsi nacjonaliści. Pora zacząć uprawiać realną politykę wobec rządzącej tym krajem większości. Wzywamy ponadto do ustanowienia dnia 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian oraz ustanowienia odznaczenia, które będzie wręczane bohaterskim Ukraińcom, którzy narażali swoje życie, aby chronić polskich sąsiadów. Domagamy się również odwołania Tomasza Nałęcza z funkcji doradcy prezydenta, ponieważ pokazał wielokrotnie, że pamięć historyczna Narodu Polskiego nie leży mu na sercu, a co więcej, wydaje się on nawet umyślnie szkodzić polskiej racji stanu. Człowiek wykazujący się butą i arogancją wobec przedstawicieli organizacji społecznych, mających na celu dobro Rzeczypospolitej nie powinien pełnić tak ważnej funkcji w Kancelarii Prezydenta. Jednocześnie apelujemy do społeczeństwa ukraińskiego o rozliczenie się ze swoją przeszłością oraz potępienie dokonanego ludobójstwa. Tylko na fundamencie prawdy będziemy w stanie zbudować przyszłe przyjacielskie stosunki, które przyniosą niewątpliwą korzyść obu naszym krajom.

Gdańsk, dn. 7 lipca 2013 roku.

Przewodniczący

Ligi Obrony Suwerenności

Wojciech Podjacki

[Sassy_Social_Share]

W sprawie gloryfikacji zbrodniarzy z OUN-UPA.

O Ś W I A D C Z E N I E

w sprawie gloryfikacji zbrodniarzy z OUN-UPA.

Historia rzezi dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA na ludności polskiej, zamieszkującej w II Rzeczypospolitej tereny Małopolski Wschodniej i Wołynia, stanowi jeden z najbardziej krwawych rozdziałów w naszych dziejach. Pamięć o tamtych zbrodniach jest zarówno hołdem, jak i obowiązkiem naszego pokolenia wobec tych, którzy zostali zamordowani, za to, że byli Polakami. Zadawało się, że ta ponura i wstydliwa karta historii ukraińskiej jest bezsprzecznie godna najwyższego potępienia i rozrachunku z opętańczą ideologią banderowców spod znaku OUN-UPA. W świadomości Polaków, szczególnie tych, którzy pochodzą z Kresów Wschodnich, słowa takie jak Wołyń czy Podole, już na zawsze pozostaną symbolem polskiego męczeństwa. Dobre stosunki oraz relacje pomiędzy państwami można układać tylko w oparciu o prawdę, szczery dialog i dobrą wolę. Prawdą jest, że nie da się zbudować pojednania z Ukrainą na kłamstwie, a milczenie w sprawie bestialskich mordów na Polakach z Wołynia i Małopolski Wschodniej jest równoznaczne z kłamstwem.

Polska poparła niepodległościowe aspiracje oraz demokratyczne przemiany na Ukrainie. Czas jednak spojrzeć prawdzie w oczy i przestać karmić się złudzeniami. Dzisiejsza polityka Wiktora Juszczenki, Julii Tymoszenko, jak i wielu innych ukraińskich polityków, to gloryfikacja zbrodniarzy z OUN-UPA. Banderowcy stali się kombatantami, a Stepan Bandera i Dmytro Kłaczkiwskij, zwany katem Wołynia, bohaterami narodowymi. Zbrodniarzami według ukraińskiej definicji są natomiast żołnierze Armii Krajowej i „okupacyjne władze II Rzeczpospolitej”. Wymownym symbolem dzisiejszej polityki władz Ukrainy jest prowokacyjne umieszczenie tablicy upamiętniającej naczelnego dowódcę UPA Romana Szuchewycza na frontonie polskiej Szkoły Średniej nr 10 we Lwowie. W świetle tych faktów niepokojące i wywołujące oburzenie jest zachowanie polskich władz, które wybrały politykę spolegliwości oraz „chowania głowy w piasek”. Jednak największe zgorszenie budzi fakt odmowy przyjęcia patronatu oraz przyjazdu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na obchody 65. rocznicy rzezi na Wołyniu. Prezydent Rzeczypospolitej objął za to patronat nad Festiwalem Kultury Ukraińskiej.

Liga Obrony Suwerenności oświadcza, że nie będzie się biernie przyglądać temu, jak dzisiejsi apologeci UPA gloryfikują zbrodniarzy i zakłamują historię, a polskie władze tchórzostwem i milczeniem dodają zachęty nacjonalistom ukraińskim. Dzisiejsza „klasa” polityczna pokazała już nieraz, że nie potrafi sprostać wyzwaniom, przed którymi stanął nasz kraj. Dlatego politycy ci odejdą w niesławie i powszechnej pogardzie. Nadchodzi czas, kiedy to ugrupowania narodowe i patriotyczne przejmą dzieło budowy odrodzonej Rzeczypospolitej, ale na fundamencie stworzonym z prawdy. Dopilnujemy, aby fałszowanie naszej narodowej historii spotkało się z należytą reakcją. Nie pozwolimy, aby pamięć o ofiarach zbrodniarzy z OUN-UPA została przesłonięta pomnikami na cześć ich katów oraz złą wolą polityków kierujących się jedynie swoimi doraźnymi interesami.

Gdańsk, dn. 4 lutego 2010 roku.

Przewodniczący

Ligi Obrony Suwerenności

Wojciech Podjacki

[Sassy_Social_Share]