W nocy z wtorku na środę 28/29 marca ostrzelano polski konsulat w Łucku na Ukrainie. Incydent ten odbił się szerokim echem w polskich mediach. Strzelano z granatnika. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Zdarzenie to mieści się w szeroko pojętej kategorii banderyzmu i typowego dla dzisiejszej Ukrainy bezhołowia. To kolejna odsłona z serii incydentów, dla których wspólne motto brzmi – „śmierć Lachom”. Zachodnia Ukraina, szczególnie po tzw. „majdanie”, znalazła się pod wpływem tajemniczego czynnika, niedostrzeganego przez tamtejsze władze oraz niezrozumiałego dla polskiego rządu. Czynnik ten wprawił w nastrój „patriotycznego” podniecenia ukraińską młodzież oraz starców spod znaku SS Galizien. Czynnik ten zwie się ukraińskim szowinizmem. Nie może on istnieć bez wroga, którym tymczasowo stali się ukraińscy Rosjanie, jednak dyżurnym wrogiem zawsze byli i będą Polacy. Nikt rozsądny nie ma prawa w to wątpić, a dowodów nie trzeba daleko szukać. Wystarczy udać się na jakąś ukraińską manifestację „patriotyczną”, gdzie bez trudu można spotkać ludzi spod czerwono-czarnych barw, pogrobowców Stepana Bandery, inspiratora rzezi naszych rodaków.
Polskie media, zarówno rządowe, jak i komercyjne, stanęły murem za Ukraińcami, rutynowo zrzucającymi winę na Rosjan. Gdy tylko dowiedziałem się o ataku na konsulat, wiedziałem już co usłyszę w telewizji. Antyrosyjska i ukrainofilska narracja zjednoczyła dwa wydawałoby się skrajnie wrogie obozy: pisowski i TVN-owski. Bezkrytyczny stosunek do okłamujących nas w żywe oczy urzędników ukraińskich stał się oficjalną linią medialną, jednoczącą ponad podziałami media oraz partie głównego nurtu. Nie pierwszy raz przyszło mi pisać o znieważaniu Polaków i polskich miejsc pamięci u wschodnich sąsiadów i szkoda mi słów na opisywanie oficjalnej propagandy płynącej z ekranu telewizora. Kto ma interes w okłamywaniu nas, co do faktycznych intencji Ukraińców? W kim upatruje zbawienia PiS? Kto jest właścicielem TVN? Jeśli ktoś nie wie, to spieszę z odpowiedzią. To nasi „przyjaciele” zza oceanu. Media i proamerykańska władza robią idiotów z własnych obywateli, aby przypodobać się wielkiemu bratu. Smutna to prawda.
Rzecznicy rosyjskiego sprawstwa zamachu na konsulat oraz innych incydentów z nienawiścią do Polaków w tle, niech najpierw pokażą dowody. Dorabiane na siłę pseudo fakty się nie liczą. Nie liczą się też dla mnie słowa Ukraińców, za wszelką cenę starających się wybielić w oczach świata. Twardych dowodów brak, za to jest mnóstwo poszlak, wskazujących na rozbrykane towarzystwo majdanowców, wyżywających się na polskich nekropoliach, w bezsilnej frustracji wywołanej biedą i chaosem w ich kraju. Państwo ukraińskie stało się niewydolne do granic możliwości. Nie są w stanie zapanować nad separatystami na wschodzie kraju, nie są w stanie namierzyć sprawców dewastacji polskich obiektów, nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa polskim placówkom dyplomatycznym. Czy rosyjska agentura jest na Ukrainie aż tak silna, że robi co chce i gra tamtejszym służbom na nosie? Strzał z granatnika w konsulat, to nie jest błahostka i jeśli cała sprawa znowu rozejdzie się po kościach, będzie to niesłychaną hańbą dla polityków pozwalających opluwać własny naród. W tym całym chaosie dziwi mnie beztroska polskich włodarzy, odwiedzających Ukrainę i snujących wielkie plany skolonizowania naszych ziem przez tamtejszą ludność. Komorowski dostał tam jajem w dużo bardziej sprzyjających nam czasach. Prezydent Duda niech tam lepiej nie jeździ, bo kto wie do czego nasi „przyjaciele” mogą się posunąć.
Niech nikt mnie źle nie zrozumie. Nie mam nic przeciwko zwyczajnym Ukraińcom, którzy stanowią zapewne większość tego narodu. Aktualna sytuacja w ich kraju i odradzające się w nim zbrodnicze ideologie budzą jednak niepokój. Skoro nie chcemy wpuszczać do nas Syryjczyków, w obawie, aby w ich tłumie nie ukryli się terroryści, to dlaczego nie stosujemy tych samych kryteriów odnośnie innych nacji? Antypolskie tradycje na Ukrainie istniały i istnieją, nie da się temu zaprzeczyć, ani zakrzyczeć prawdy medialnymi mrzonkami. Dobre relacje można budować tylko na prawdzie i wzajemnym szacunku. Myślę, że w tej kwestii wina leży jednak bardziej po stronie ukraińskiej niż naszej.
Jarosław Gryń