Odkąd przestała obowiązywać w Polsce ideologia narzucona przez Rosję sowiecką, nasze państwo nie posiłkuje się żadną ideologią. Mało tego: „układ”, od 30-tu lat sprawujący władzę, robi wszystko, aby Naród Polski sprowadzić do rzędu bezrefleksyjnych nabywców dóbr konsumpcyjnych, zajmujących się poza pracą (o ile ją mają!) wyłącznie czynnościami fizjologicznymi i niezbyt wyszukaną formą rozrywki. Jakiekolwiek wartościowe idee, nieśmiało wylęgające się w uśpionym i zobojętniałym społeczeństwie – bywają natychmiast tępione i ośmieszane, toteż od lat już nic się nie wylęga konstruktywnego, zaś to, co powinno się w narodzie przyjąć i upowszechnić, myślę tu o idei narodowej, opatrzone zostało przez tzw. autorytety rozmaitymi epitetami, obrzydzającymi i wypaczającymi myśl i ideę narodową. Ba! Nie tylko myśl narodowa uległa dezawuacji: rządzący „układ” zaczyna również lekceważyć i kwestionować znaczenie Kościoła katolickiego w Polsce, co jest najzwyklejszym łajdactwem, gdy przypomnimy sobie obleśne mizdrzenie się wielu niegdysiejszych opozycjonistów do hierarchów kościelnych i wycieranie sobie gęby opacznie pojmowanymi wartościami chrześcijańskimi!
To, że politycy rządzący Polską od trzech dekad nie są reprezentantami żadnej ideologii jest najzwyklejszą konsekwencją tego, co owi ludzie sobą stanowią. A czymże oni są – widać gołym okiem i słychać, gdy tylko otworzą usta: pustynia intelektualna, degrengolada umysłowa, kompletny brak empatii wobec zubożałego narodu i zerowy poziom patriotyzmu. Takich ludzi zwie się „układem” nie tylko z powodu politycznego łajdactwa i zaprzaństwa, ale także w nawiązaniu do układu pokarmowego, z którym jako żywo należy ich kojarzyć. Nie można przecież traktować kogoś inaczej, niźli odziany układ pokarmowy, skoro owemu częściej przytrafiają się gafy, niż zachowania i wypowiedzi poprawne! Takie „elity” powinniśmy jak najszybciej przepędzić i zastąpić je wykształconymi patriotami, których w Polsce nie brakuje, a którzy – powodowani nieśmiałością lub też fałszywą skromnością – dotychczas nie angażowali się w życie publiczne kraju. Jestem głęboko przekonana o tym, iż ludzi ideowych jest w naszej Ojczyźnie wielu i – gdy zajdzie potrzeba – stać ich będzie na coś więcej, niż dotychczasowa praca zawodowa, najczęściej obramowana określonym czasem. Otóż w pracy dla idei wielkiej i suwerennej Polski zegarków nie używamy; nie liczymy godzin i nie mówimy o utraconym czasie, gdy w grę wchodzi najwyższe w naszym pojęciu dobro, jakim jest nasza Ojczyzna!
W latach 1944–1989 idea narodowa jako taka, nie miała prawa bytu w oficjalnym życiu politycznym. Lekcje historii na poziomie szkoły średniej dawały raczej skąpe, zubożałe informacje i jeśli przeciętny Polak miał sposobność uzyskać jakąś wiedzę odnośnie myśli narodowej w międzywojennej Polsce – była to najczęściej karykatura rzetelnej wiedzy, tendencyjnie spreparowana i deprecjonująca ideę narodową. Zapewne studia na wydziale historii mogły zagwarantować szerszą wiedzę, ale w czasach, gdy „trendy” stanowiła raczej ideologia marksistowska, ideą narodową zajmowali się nieliczni nonkonformiści. Przeciętny Polak miał więc mgliste pojęcie o życiu politycznym okresu międzywojennego, jeśli już w najbliższej rodzinie nie było świadków historycznych wydarzeń. Każdy chyba wiedział, iż były czołowe postacie tamtych lat, mianowicie Józef Piłsudski i Roman Dmowski, którzy różnili się ideologicznie, a po II wojnie światowej w „dobrym” tonie było owych postaci na co dzień nie pamiętać, i tyle.
W czasach lansowania idei internacjonalistycznych, idea narodowa coraz częściej zaczęła być utożsamiana z nacjonalizmem o zabarwieniu faszystowskim i ten rodzaj recepcji utrzymuje się w tzw. środowisku inteligenckim po dziś dzień, zupełnie bezrefleksyjnie, jak wszystkie pozostałe „pewniki” wprowadzane i utwierdzane przez „jedynie słuszne” środki przekazu. Niegdyś – „Trybunę Ludu”, a po 4-tym czerwca 1989 – „Gazetę Wyborczą”.
O partiach, czy też partyjkach określających się jako narodowe, powstałych po 1989 roku, a po których już nie ma śladu, można napisać tylko tyle, że stanowiły karykaturę międzywojennego ruchu narodowego i zajmowały się głównie problemami religijnymi, pozostając w całkowicie błogiej indyferencji wobec wyprzedaży majątku narodowego, planu Sachsa-Balcerowicza i całej tej, tzw. prywatyzacji. Infantylność ówczesnych „narodowców” oraz mizeria ideologiczna, jaka towarzyszyła ich publicznym wystąpieniom nie mogła przysporzyć trwałego poparcia, niezbędnego do utrzymania się na scenie politycznej. Inną już rzeczą jest wiarygodność i autentyczność ideologiczna polityków z początków III RP, którzy określali się jako narodowcy (niektórzy – z dodatkowym epitetem: „chrześcijańscy”). Niektórzy z nich, zmieniając szyld i polityczną orientację, działają nadal, wciąż niezmiennie mierni intelektualnie i z każdym dniem coraz bardziej nędzni moralnie.
Istnieją również w Polsce ruchy i ugrupowania narodowe o charakterze karykaturalno-uzurpatorskim, profanujące ideologię narodową i używające nazw przedwojennych organizacji. Słuchając wystąpień liderów tychże formacji, można mieć pewność, iż podzielą oni los swoich starszych kolegów, w trybie przyśpieszonym, gdyż z pewnością długo nie zagoszczą na tzw. scenie politycznej. Nie można bowiem, będąc w opozycji, zdobyć poparcia powielając zachowania i morale polityków rządzących! Polityk opozycyjny, a zwłaszcza polityk przywiązany do idei narodowej, musi rządzących szkodników, indolentów i moralnych karłów przewyższać o kilka klas; tu już nie wystarczy być „o klasę lepszym”. Polityk opozycyjny, który zamierza sprawować władzę, to musi być bezkompromisowy ideowiec, bezwarunkowo kochający Ojczyznę i Naród Polski. Wypada więc pokrótce nakreślić zjawisko wyjątkowe, którym jest Liga Obrony Suwerenności – czyli „szkoła” Podjackiego.
Ruch, zainicjowany przez Wojciecha Podjackiego i funkcjonujący od 2002 roku, jest organizacją narodowo-patriotyczną opartą na całkowicie bezinteresownym działaniu wszystkich jej członków. Zapoznając się z dokumentami ideologicznymi LOS, natychmiast dostrzegamy różnicę pomiędzy wspomnianym Ruchem, a dotychczasowymi ugrupowaniami narodowymi. Deklaracja Ideowa Ligi Obrony Suwerenności przede wszystkim odnosi się do Narodu i Państwa Polskiego, uznając je za najważniejszy punkt odniesienia w swojej polityce, podczas gdy retoryka innych partii narodowych oscyluje zwykle wokół pojęć związanych raczej z religią, nie zaś z życiem społeczno-politycznym. Ruch narodowy, który z całą pewnością będzie w przyszłości wiele znaczył, na czoło powinności wobec państwa wysuwa walkę o suwerenność, podczas gdy przed laty pewien przedstawiciel ZChN-u wsławił się wyrażeniem (o Polsce): „wszystko jedno jaka, byle katolicka”. Tu, z gorzką ironią należałoby stwierdzić, iż mamy prawie dokładnie to, czego sobie życzył ówczesny polityk. Podkreślam: „prawie”, gdyż w obecnej chwili katolickość Polski wcale nie jest taka oczywista, zaś sam Kościół i instytucje z nim związane – bywają atakowane i to częstokroć przez niegdysiejszych zadeklarowanych katolików!
Brak w Deklaracji Ideowej LOS przymiotnika „katolicki” powoduje czasem określenie przewodniczącego Wojciecha Podjackiego mianem antyklerykała. Jest to rodzaj oczywistego nieporozumienia, powstały w wyniku wieloletnich przyzwyczajeń naszych rodaków do mylenia pojęć: wyznania wiary z deklaracją ideową, które rozpowszechniły się w obiegu po 1989 roku. Tymczasem Wojciech Podjacki, będąc historykiem i opierając się zawsze na faktach, nie zaś na tym, co można określić z angielska „wishful thinking” (pobożne życzenie) – we wszystkich dokumentach programowych, stanowiskach i tekstach publicystycznych dąży do uporządkowania pojęć, adekwatności określeń i wyłączenia z języka politycznego niepotrzebnych egzaltacji! Właśnie to stanowi niejako znak rozpoznawczy Ligi, którą określiłam w niniejszym tekście „szkołą” Podjackiego, zaś idee głoszone i rozpowszechniane przez nasz Ruch – najlepiej pojętą i występującą w najczystszej postaci ideą narodową. Nie miejsce tutaj na przytaczanie w całości dokumentów ideowych LOS-u, ale dla podkreślenia, czym różni się Ruch kierowany przez Wojciecha Podjackiego od innych partii, które często pojęć „naród” i „państwo” unikają, niczym diabeł święconej wody, zacytuję trzeci z 10-ciu punktów Deklaracji Ideowej LOS: „Ojczyzną Narodu Polskiego jest Państwo Polskie, które jest wspólnym dobrem wszystkich Polaków, bez względu na miejsce ich zamieszkania. Wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swoich synów, powinno być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia na pokolenie. Każde pokolenie zobowiązane jest własnym wysiłkiem wzmóc siłę i powagę naszego państwa, a za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i dobrym imieniem”.
Może istnieć miłość do Ojczyzny racjonalna i odpowiedzialna; tego nas uczy Wojciech Podjacki i staramy się upowszechniać tę wiedzę wśród Polaków. Nie może natomiast istnieć państwo, w którym władzę sprawują ludzie bezideowi! Nie może istnieć naród, któremu obca jest idea suwerenności i wielkości własnego kraju! A polityków, którzy nie kochają swojej Ojczyzny, gnębią i zubażają Naród Polski – należy usunąć, osadziwszy ich uprzednio w więzieniu za wszelkie uczynione przestępstwa: zarówno natury gospodarczej, jak i moralnej. Im prędzej to uczynimy, tym dłużej cieszyć się będziemy odzyskaną suwerennością naszej Ojczyzny.
Liliana M. Szczepkowska